piątek, października 31, 2008

Hiszpania i Włochy w Google Street View

W usłudze Google Street View (panoramy 360° robione z poziomu ulicy) znalazły się dwa nowe kraje europejskie: Hiszpania i Włochy.
W tym miesiącu uaktualniono również zdjęcia Street View we Francji - poprzednie zostały opublikowane w lipcu i obejmowały trasę wyścigu Tour de France.
Street View oprócz ww. 3 państw w Europie dostępne jest również w Australii i Japonii (od sierpnia br.), a przede wszystkim w USA, gdzie obfotografowanych jest około 60 miast.
Zdjęcia można oglądać zarówno poprzez Google Maps jak i w Google Earth.

WorldWide Telescope - nowa wersja

Ukazała się wersja 2.2 programu Microsoft WorldWide Telescope.

W nowym wydaniu oprócz dodania jeszcze większej liczby zdjęć (m.in. kolejne marsjańskie panoramy wykonane przez łaziki NASA; w sumie danych jest ponad 2x więcej niż w poprzedniej wersji) znalazły się też i nowe funkcje: obsługa kontrolera XBOX oraz SpaceNavigator, tryb pełnoekranowy (przycisk F11)...

Najważniejszą zmianą jest nowy tryb SolarSystem, który pozwala na nawigowanie po trójwymiarowym kosmosie. Nie jesteśmy jednak w nim ograniczeni, co mogłaby sugerować nazwa, do Układu Słonecznego. Możliwe jest wydostanie się poza Drogę Mleczną i jeszcze dalej - aż do ujrzenia 500 000 pobliskich galaktyk (wcześniej trzeba zaznaczyć opcję Cosmos w panelu View).

SolarSystem można porównać do Celestii, choć (jak na razie) WWT ustępuje jej pod względem grafiki, ilości ciał niebieskich (nie ma np. wszystkich księżyców) i możliwości konfiguracyjnych. Krótkie porównanie obu programów na blogu Ogle Earth, tam też sposób na dodanie do Celestii bazy galaktyk (mniejszej niż w WWT, ok. 250 tysięcy galaktyk).


PS Microsoft Research oprócz WWT ma na swoim koncie inny ciekawy program - Photosynth. Dotychczas dostepny był on w wersji online tj. zdjęcia dodane przez użytkownika były wysyłane na serwer, tam automatycznie generował się model 3D, a następnie gotowa prezentacja była udostępniana w sieci. Nie każdemu mogło się to podobać - przesyłanie zdjęć w celu ich przetworzenia jeszcze można by jakoś przeboleć, ale brak możliwości zachowania końcowego efektu tylko dla siebie, bez dzielenia się nim z całym światem, stanowi znaczącą niedogodność. Problem ten powinien wkrótce zniknąć, a to za sprawą GeoSynth czyli po prostu Photosynth w wersji offline. Cały wspomniany proces będzie się odbywał na lokalnym komputerze.

PS PS Kolejny ciekawy program do sklejania zdjęć od Microsoftu, choć w tym przypadku chodzi już o tradycyjne płaskie panoramy, to ICE - Image Composite Editor. Również i tutaj proces łączenia zachodzi automatycznie, a rezultaty nie ustępują (lub wręcz przewyższają) temu, co można uzyskać z bardziej rozbudowanych programów w rodzaju hugina. Pod względem szybkości ICE zostawia wszystkich w tyle - stworzenie panoramy to kwestia góra kilkudziesięciu sekund, gdy podobny program Autostitch potrzebuje kilku minut.

poniedziałek, października 27, 2008

Google Earth dla iPhone

Google wydało Google Earth w wersji na telefony Apple iPhone oraz odtwarzacze iPod Touch.
Mobilny GE posiada podstawowe funkcje podobne do tych z wersji "stacjonarnej" tj. nawigację w trzech wymiarach, dostęp do warstw geograficznych (granice, Wikipedia, Panoramio...), wyszukiwanie POI itp. Brak jest planowania trasy, budynków 3D czy też możliwości ładowania plików KML. Z drugiej strony mamy tu interfejs wykorzystujący iPhonowy ekran typu multitouch oraz wbudowane akcelerometry - sposób obsługi jest zupełnie inny niż w normalnym GE, gdzie korzysta się z myszki i klawiatury.

Nie mam możliwości przetestowania (ma ktoś zbędnego iPhone'a?;), dlatego po więcej szczegółów odsyłam na CNet, Ogle Earth i Google Earth Blog, a także strony pomocy Google.
Bez względu na jakość samego programu, na pewno będzie o nim głośno... w końcu mamy tu połączenie Google i Apple - obie firmy mają doświadczenie w promowaniu własnych produktów, nie wspominając o licznych gronach oddanych fanów (a nawet fanbojów:).

PS GE nie jest pierwszym wirtualnym globusem działającym na przenośnych urządzeniach Apple - palma pierwszeństwa należy do Earthscape.

piątek, października 10, 2008

Google Earth i Virtual Earth - zamiana partnerów

Zdjęcia satelitarne jakie możemy podziwiać w Google Earth i Virtual Earth pochodzą od dwóch firm: DigitalGlobe i GeoEye. W obu programach znajdziemy co prawda jeszcze dane od NASA, a w GE dodatkowo od francuskiego SPOT Image, ale ich rozdzielczość wynosi jedynie kilka (SPOT) - kilkanaście (Landsat) metrów, a nie jeden metr lub lepiej, co ma miejsce w przypadku produktów DG i GEye.

DigitalGlobe posiada satelitę QuickBird (wystrzelony w 2001; rozdzielczość 60cm), z którego pochodzi wiekszość zdjęć w Google Earth. To, co widzimy w GE jest efektem umowy na wyłączność (tzn. że inne serwisy nie mogły wykorzystywać tych zdjęć) zawartej pomiędzy DG a Google. Google zyskało dzięki niej dostęp do archiwum zdjęć, na których sfotografowano setki milionów kilometrów kwadratowych terenów z całego świata. Nie oznacza to jednak, że całość znalazła się w GE - wystarczyło włączyć warstwę DigitalGlobe i zobaczyć ilu zdjęć brakuje; podobnie z jakością - w wielu miejscach umieszczono sceny z wysokim zachmurzeniem lub wręcz zrobione w zimie, choć w katalogu DG istniały o wiele lepsze jakościowo (za to pewnie sporo droższe...). [przy ilościach kupowanych przez Google cena 1 mili kwadratowej wynosiła podobno kilka dolarów, ceny detaliczne są co najmniej kilkunastokrotnie wyższe]

GeoEye jest właścicielem IKONOSa (wystrzelony w 1999 przez firmę Space Imaging, przejętą później przez ORBIMAGE, która to następnie zmieniła nazwę na GeoEye; rozdzielczość 80cm). Zebrane przez tego satelitę dane znalazły się w Virtual Earth (tu również istniała odpowiednia umowa Microsoft - GEye, ale nie uniemożliwiała ona innym wykorzystania danych - przykładem Yahoo Maps).
Archiwum Ikonosa również obejmuje setki milionów kilometrów, jest jednak mniejsze od QuickBirda.

W ubiegłym roku do floty DigitalGlobe dołaczył WorldView-1, mogący poszczycić się zdolnością rozdzielczą na poziomie pół metra, natomiast we wrześniu br. GeoEye wysłało na orbitę GeoEye-1 o podobnej rozdzielczości (teoretycznie 40cm, w praktyce dostępne będą zdjęcia 50cm).

Jednak tym razem danych GeoEye nie znajdziemy w produkcie Microsoftu, bowiem Google podpisało kolejny "exclusive deal" właśnie z tą firmą. Umowa dotyczy jedynie GeoEye-1 i nie obejmuje Ikonosa. Z drugiej strony Google nadal kupować będzie zdjęcia DigitalGlobe, ale już nie na wyłączność. Kontrakt z DG podpisał niedawno Microsoft, dzięki czemu w Virtual Earth znajdzie się o wiele więcej obszarów w wysokiej rozdzielczości (tak, w końcu doczekamy się uaktualnień dla Polski!).

Oczywiście i tak większość uważa GeoEye-1 za "satelitę Google" (no bo przecież logo było na rakiecie...) i każde wykonane przez niego zdjęcie za "zdjęcie zrobione dla Google" (podobnie było z WorldView-1, gdy obowiązywała jeszcze poprzednia umowa z DigitalGlobe). Jednak znaczna część ( jeśli nie większość) zdjęć jest wykonywana dla zupełnie kogo innego - mianowicie NGA (National Geospatial-Intelligence Agency) czyli amerykańską agencję wywiadowczą (jedną z wielu zresztą...). "Firemka" ta przeznaczyła po ponad 200 milionów dolarów na skonstruowanie GeoEye-1 i WorldView-1. A kto płaci, ten może wymagać - np. by nikt poza nią nie dostał zdjęć lepszych niż 50cm.

Obie firmy mają w planach kolejne (czytaj: jeszcze lepsze) satelity: w przyszłym roku startuje WorldView-2 (rozdzielczość 46cm), a w 2011 lub 2012 na orbicie ma się znaleźć GeoEye-2 o rozdzielczości 25cm (oczywiście wszystkie te centymetrowe rozdzielczości będą dostępne jedynie dla NGA et consortes...).