czwartek, maja 01, 2008

EarthBrowser 3, Google Ocean, VE update

Ukazała się wersja 3.0 programu EarthBrowser. EarthBrowser jest jednym z kilku "pomniejszych" (a zarazem najstarszych - jego początki sięgają końca ubiegłego wieku, a więc na długo przed pojawieniem się World Winda czy Google Earth) wirtualnych globusów. W porównaniu do GE czy WW nie cieszy się zbyt wielką popularnością, a to ze względu na licencję (shareware) oraz brak zdjęć w wysokiej rozdzielczości. Nie oznacza to jednak, że nie jest warty uwagi...

EarthBrowser 3.0 oparty jet na środowisku Adobe AIR, więc może być uruchomiony na dowolnym systemie operacyjnym (oczywiście pod warunkiem, że dla danego OS dostępny jest AIR... obecnie jest to Windows i MacOS, Linux na razie jedynie w wersji alfa). Wykorzystanie AIR pozwoli również na zagnieżdżanie EB na stronach internetowych (funkcja będzie udostępniona zarejestrowanym użytkownikom w ciągu kilku najbliższych tygodni).

Cóż zaś dostaje zwykły użytkownik? Zdjęcia w niskiej i średniej rozdzielczości (Blue Marble NG oraz Landsat OnEarth), informacje pogodowe (obecne/prognozowane zachmurzenie, temperatura itp.), rożnego rodzaju warstwy geograficzne (granice, miasta), geologiczne (płyty tektoniczne, trzęsienia ziemi) oraz "turystyczne" (np. Panoramio). EarthBrowser może się pochwalić także całkiem niezłą obsługą plików KML (wszelkiego rodzaju znaczniki, linie, poligony i zdjęcia wraz z dymkami-opisami) i to zarówno przy odczycie jak i zapisywaniu. Przydatną funkcją jest również synchronizacja widoku z Google Maps, które to wyświetlane są w oddzielnym okienku. Program posiada też wbudowaną przeglądarkę internetową.

Teraz o wadach: po pierwsze użycie słowa wirtualny globus w stosunku do EarthBrowsera może być trochę na wyrost - program nie posiada danych o ukształtowaniu terenu (zdjecia są nałożone bezpośrednio na powierzchnię kuli), nie można też zmienić nachylenia kamery (patrzymy tylko pionowo w dół); wykorzystanie procesora i pamięci bywa dość znaczne (do 70% CPU przy zmianie położenia i ponad 200MB RAM czyli więcej niż WW czy GE); dodatkowo wersja niezarejestrowana (kosz rejestracji: 29.95$) wyświetla na ekranie znak wodny, a co jakiś czas atakuje wyskakującym okienkiem.

Strona programu
blog autora


A oprócz tego:

Google planuje wynalezienie koła stworzenie Google Ocean, pozwalającego na oglądanie dna oceanicznego w 3D. Oznacza to więc m.in. dodanie danych batymetrycznych, których brak obecnie w GE, a które to dane od dawna są dostępne w World Wind i wielu innych programach (np. oparty o WWJava GeoMapApp, poświęcony właśnie morzom i oceanom). Co prawda brak takich danych nie jest zbyt może wielką wadą (w końcu 99% userów chce oglądać dach własnego domu a nie dno Rowu Mariańskiego:), ale już brak obsługi ujemnych wysokości w GE - tak. (Znacznie fałszuje to wygląd miejsc takich jak Morze Martwe czy Dolina Śmierci - przykład na obrazku: stromy brzeg w WW vs płaski i nierzeczywisty w GE)
Pomysł Google nie jest może zbyt oryginalny, ale spodziewać się można, że zostanie on wykorzystany w 100% (tak samo jak to było z Google Maps/Earth/Sky, za to w przeciwieństwie do WW). Bringing data to the masses to to, co Google potrafi robić najlepiej.


Kolejna aktualizacja w Virtual Earth / Live Maps - tym razem 22TB nowych zdjęć (wśród nich m.in. Bird's Eye w Kanadzie, Australii, Wielkiej Brytanii i Grecji, a także "tradycyjne" zdjęcia satelitarne dla Indii) - szczegółowa lista

Brak komentarzy: