piątek, stycznia 19, 2007

Tydzień w skrócie

  • Hamburg 3D w Google Earth - w internetowym serwisie niemieckiej gazety Spiegel można przeczytać artykuł o ogromnej kolekcji modeli budynków, którą już wkrótce będzie można zobaczyć w GE. Modele pokryte są teksturami i wyglądają bardzo realistycznie (galeria).

  • ...u nas tymczasem możemy podziwiać modele warszawskich ratuszy oraz ich okolic stworzone przez firmę Geo-System. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu do tych z Hamburga "nasze" modele wyglądają więcej niż skromnie. (Ale w końcu nie od razu Kraków zbudowano... :) (wiadomość za serwisem GeoForum)

  • GE narzędziem dla terrorystów? - znowu powraca kwestia cenzurowania zdjęć satelitarnych w imię walki z terroryzmem i ochrony tajemnic wojskowych. Google podmieniło ostatnio zdjęcia irackiego miasta Basra na o wiele starsze (stało się to po ukazaniu w brytyjskim Telegraph artykułu, w którym opisano jak terroryści posługiwali się mapami z GE do planowania ataków na żołnierzy). Stefan na blogu OgleEarth pokazał, że pomimo usunięcia zdjęć z GE można do nich uzyskać dostęp poprzez stronę DigitalGlobe lub korzystając z GMaps API. Wkrótce po tym zdjęcia zniknęły również ze strony DG...

  • Coś dla twórców dodatków do Google Earth - uaktualniony tutorial KML 2.1

  • Nowy interesujący blog Free GeoTools prowadzony przez Leszka Pawłowicza zajmuje się darmowymi (lub tanimi) programami GIS i GPS. Istnieje od tygodnia, ale już teraz znajduje się na nim kilkanaście postów, w których poczytać można m.in. o imporcie i eksporcie danych między odbiornikiem GPS a Google Earth.

  • Wspominałem kiedyś o dodatku OnEarth oraz OnMars dla NASA World Wind. Obecnie dane te są dostępne również dla GE: OnEarth (gdzie znajdziemy mozaikę zdjęć z satelity Landsat, uaktualniane codziennie dane MODIS oraz Blue Marble NG - 12 widoków Ziemi, po jednym na każdy miesiąc roku), OnMars (zdjęcia Marsa z orbiterów Viking, Mars Odyssey i Mars Global Surveyor)

  • Wikipedia bywa źródłem ciekawych (co nie oznacza jednak prawdziwych) wiadomości... Ostatnio dowiedziałem się, że World Wind nie jest free software. Osiemnastoletni administrator wiki (a zarazem chyba wyznawca RMS) zmienił treść hasła, usuwając wszelkie zwroty free i zastępując je słowem gratis. Dodał też link do strony FSF/GNU, wg której licencja NOSA, o którą oparty jest WW, nie jest wystarczająco free i open. Polecam też stronę dyskusji artykułu. Cała sprawa sprowadza się mniej więcej do czegoś takiego: "co tam zdrowy rozsądek i pierwotne znaczenie słowa... my mamy własną, jedynie słuszną definicję i wiemy lepiej, co jest free, a co nie"

Brak komentarzy: