czwartek, czerwca 21, 2012

Kwiatki z XMLa

Jest sobie Rozporządzenie Ministra Administracji i Cyfryzacji w sprawie ewidencji miejscowości, ulic i adresów. Oficjalny dokument opublikowany w dzienniku ustaw. Poważna sprawa.
A w nim można znaleźć takie ciekawostki:
Fragment schematu GML - czyli jak technicznie realizować przepisy prawne.

usytulowanieBudynku. Usytułowanie. Pięknie.

Czyli teraz, żeby być w zgodzie z literą prawa, trzeba będzie wszędzie powielać ten błąd. Hm... nawet trochę zabawne.
Pozostaje mieć nadzieję, że znajomość tworzenia schematów XML/GML u autorów jest lepsza niż ich znajomość języka polskiego.

Druga sprawa to sensowność umieszczania takich schematów w treści aktów prawnych. Obecnie wygląda to tak, że do pliku .pdf z zapisem ustawy lub rozporządzenia wstawione są ciągnące się przez kilka(naście) stron kody XMLowe - jak leci, jeden po drugim. Czyli coś, co powinno być załącznikiem (lub załącznikami) i w oddzielnym pliku jest wrzucone do głównego tekstu.

Przeciętna osoba czytająca taki dokument będzie raczej zainteresowana samą esencją prawa, która mieści się zazwyczaj na pierwszych 5-10 stronach. Reszta stron będzie jej niepotrzebna i przysparzała tylko kłopotu (wystarczy wyobrazić sobie ile papieru się zmarnuje, gdy ktoś będzie sobie chciał coś takiego wydrukować).
Kłopot będzie miała również ta garstka, która chciałaby wykorzystać taki schemat do technicznej realizacji i np. generowania własnych plików xml zgodnych z obowiązującymi przepisami. Im zależy na samych schemach. Muszą więc zrobić je sobie sami - przescrollować przez źródłowy .pdf; odnaleźć miejsca, gdzie zaczynają się kolejne schematy; ctrl-c/ctrl-v; wyciąć nagłówki, stopki i numerację stron; zapisać pod odpowiednimi nazwami (o ile w ogóle wiadomo jak mają się te pliki nazywać, bo i nie zawsze jest to podane) itd. itd.

A wystarczyłaby gotowa paczka - niewielkie archiwum .zip z gotowymi plikami .xsd, xml i gml - i życie byłoby o wiele prostsze...

1 komentarz:

Szyderczy pisze...

Jezusie Nabużanśki! Toż to kalectwo! I na to idą nasze podatki ...a zapomniałem, przecież to Polska ;)